Kierownictwo giganta stojącego za ChatGPT ujawniło fakt ataku jedynie pracownikom, ale zdecydowało się nie zdradzać żadnych informacji na jego temat opinii publicznej.
Atak miał miejsce na początku 2023 roku, a wskutek jego działania haker uzyskał dostęp do wewnętrznych systemów komunikacyjnych OpenAI i wykradł informacje o technologiach dotyczących sztucznej inteligencji, nad którymi wtedy pracowano. Podobno nie zdobyto żadnych danych na temat klientów ani partnerów firmy. Zarząd podzielił się co prawda tym faktem ze swoimi pracownikami, lecz jednocześnie zdecydował się nie informować opinii publicznej. Co dziwniejsze, ataku nie zgłoszono nawet organom ścigania.
Do tej pory nie wiadomo, kto odpowiada za atak na OpenAI
Pracownicy OpenAI są podobno podzieleni w sprawie tego, jak poważnie firma traktuje bezpieczeństwo. Niektórzy z nich wyrazili obawy, że tego typu sytuacje mogą zostać wykorzystane przez wrogie kraje, takie jak Chiny lub Rosja, do kradzieży zaawansowanych technologii związanych ze sztuczną inteligencją. Ostatecznie mogłoby to zagrozić nie tylko samej firmie, ale również bezpieczeństwu narodowemu Stanów Zjednoczonych.
W związku z tym incydentem były kierownik programu technicznego OpenAI, Leopold Aschenbrenner, odbył rozmowę z zarządem firmy. Stwierdził w niej, nie zrobiono wystarczająco dużo, aby przeciwdziałać podobnym zagrożeniom w przyszłości. Został on później zwolniony za wyciek poufnych informacji na zewnątrz, choć sam twierdzi, że wyrzucenie go było motywowane „politycznie”.
OpenAI utrzymuje, że podjęto odpowiednie środki mające przeciwdziałać takim incydentom w przyszłości. Jednym z nich jest m.in. dołączenie Paul Nakasone, byłego szefa NSA. Dodatkowo szereg wybitnych postaci w dziedzinie AI – jak Daniela Amodei, współzałożycielka Anthropic – twierdzi, że kradzież danych dotyczących generatywnej sztucznej inteligencji nie stanowi wielkiego zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego. Rodzi się jednak pytanie czy nie przyśpieszy to rozwoju chińskich i rosyjskich rozwiązań?
Najnowsze Komentarze