Twórca opowiadań science fiction, Tim Boucher, „napisał” książki w rekordowym czasie. Nie była to jednak sztuka pisarska jaką znamy – autor posłużył się AI.
Każda książka z jego serii „AI Lore” ma od 2000 do 5000 słów – bliżej jej do eseju niż powieści. Są one przeplatane około 40 do 140 zdjęciami, a ich ukończenie zajmuje sześć – osiem godzin. Nadludzka wydajność Bouchera wynika z zastosowania oprogramowania AI. Używa on Midjourney do tworzenia obrazów, a także ChatGPT firmy OpenAI i Claude firmy Anthropic.
Boucher twierdzi, że zarobił prawie 2000 dolarów, sprzedając 574 kopie 97 dzieł.
Autor mówi, że obecne ograniczenia technologii utrudniają tworzenie dłuższych fragmentów tekstu, które podążają za spójną fabułą. Pomimo tych wyzwań powiedział, że sztuczna inteligencja pozytywnie wpłynęła na jego kreatywność i stan konta. „Tym krytykom, którzy uważają, że praca pisemna o objętości od 2 000 do 5 000 słów to tylko opowiadanie, a nieprawdziwa książka, powiedziałbym, że te „nie prawdziwe książki” przyniosły imponujące zyski dla małego, niezwykle niszowego wydawcy niezależnego z bardzo małą promocją i zasadniczo bez kosztów ogólnych”.
Sztuczna inteligencja podzieliła społeczność pisarską. Na przykład redaktorzy magazynu Clarkesworld uważają opowiadania pisane przez AI za spam – „Zaobserwowałem wzrost liczby spamerskich zgłoszeń do Clarkesworld. Mam przez to na myśli osoby szczere zainteresowanie publikacją, ale nie podejmujące właściwej pracy nad swoim tworem” – pisze jeden z nich.
Najnowsze Komentarze