Setki czynników wpływających na ostateczny wynik, dziesiątki zakończeń, wysoki poziom trudności i archaiczna grafika. Tak prezentuje się remake klasycznej gry pamiętającej DOSa.
„Princess Maker 2 Regeneration” to odświeżona wersja „symulatora wychowywania księżniczki”, który ujrzał światło dzienne 15 czerwca 1993 roku, a więc ponad 30 lat temu. Można śmiało założyć, że części naszych czytelników nie było jeszcze w planach, gdy tytuł święcił swoje największe sukcesy. Nic jednak straconego, gdyż za sprawą japońskiego studia Bliss Brain mamy okazję zagrać w ten tytuł w nieco unowocześnionej formie na konsolach Nintendo Switch, Sony PlayStation 4 i 5 oraz PC za sprawą Steama.
Jest to już kolejna wersja oryginalnego Princess Maker 2
Seria Princess Maker liczy sobie pięć głównych części i kilka spin-offów, ale to właśnie druga odsłona cieszy się największą popularnością. W 2018 roku doczekała się już nawet jednego remake’a – „Princess Maker 2 Refine”, również od studia Bliss Brain. Rodzi się więc pytanie czy jest sens interesować się nową wersją, skoro rozgrywka jest niemal identyczna? To zależy kogo zapytać. „Princess Maker 2 Regeneration” wzbogacono m.in. o w pełni animowane przerywniki filmowe stylizowane na anime oraz poprawiono nieco ilustracje. Ale są to zasadniczo jedyne różnice, jakie możemy zauważyć.
Warto zaznaczyć, że wbrew tytułowi nie mamy tutaj do czynienia z grą przeznaczona wyłącznie dla żeńskiej części graczy. Nie jest to też gra tylko dla młodszych odbiorców. Pomimo, że zasady są proste, to osiągnięcie satysfakcjonującego nas zakończenia może okazać się sporym wyzwaniem. Wystarczy przypomnieć sobie własne dzieciństwo i ilość problemów przysparzanych rodzicom, by zyskać pojęcie, z jakimi trudnościami będziemy mieć tu do czynienia i jak ciężko będzie sobie z nimi poradzić.
Dar od bogów? Cóż, raczej wyzwanie
Princess Maker 2 Regeneration rozpoczyna krótka animacja, tłumacząca nam w jaki sposób znaleźliśmy się w obecnej sytuacji. Nasza postać to nie byle kto – jest szanowanym bohaterem fantastycznego królestwa, który w przeszłości ocalił je przed niechybnym zniszczeniem przez armie demonów. W jednej z bitew udało nam się zgładzić wrogiego dowódce, co zagwarantowało ludziom zwycięstwo, a nam spokojną emeryturę na zamkowym dworze. Kilka lat później zostajemy świadkami dziwnego zjawiska. W świetle księżyca i przy akompaniamencie bogów, na planetę zostaje sprowadzona dziewczynka. My zostajemy wyznaczeni opiekunem, którego umiejętności wychowawcze zdecydują o jej przyszłości – a potencjalnie również o losach całego królestwa.
W tym momencie wkracza do akcji gracz. Na samym początku ustalamy kilka podstawowych szczegółów jak imię naszego bohatera, podopiecznej oraz nasze daty urodzenia. I już tutaj możemy sobie znacznie utrudnić całą grę, chociaż nieświadomie. Dzień i miesiąc jaki wybierzemy wpływa bowiem na przypisany naszej adoptowanej córce znak zodiaku, a za każdym z nich stoi inne opiekuńcze bóstwo, każde z odpowiednimi bonusami. Sama data ma również kolejne znaczenie – w trakcie rozgrywki mają miejsce różne festiwale w których możemy brać udział. Jeśli zaczniemy tuż przed rozpoczęciem jednego z nich, prawdopodobnie nasze umiejętności będą niewystarczające by coś na nim zdziałać, co będzie miało wpływ na ostateczne zakończenie. A nawet jeszcze nie zaczęliśmy dobrze samej rozgrywki!
Wychowanie córki to niełatwe zadanie, nawet dla bohatera
Główny ekran decyzyjny, to miejsce w którym będziemy spędzać zdecydowanie najwięcej czasu. Mamy tutaj szereg informacji, które na samym początku są nieco przytłaczające. Te najbardziej oczywiste to bieżąca data, stan gotówki oraz wygląd naszej podopiecznej, który oczywiście z czasem ulega zmianom. Po drugie, szereg różnorakich statystyk, których rozwój wpływa na wszystkie czynności wykonywane w grze oraz determinuje ostateczne zakończenie. Ostatnim jest menu odpowiadające za to, jak nasza księżniczka spędzi kolejne dni, a opcji jest sporo. Część z nich jest dość prosta i sprowadza się do rozmowy, wyboru diety czy ubioru. Inne są jednak bardziej skomplikowane i wymagają od gracza dobrego rozplanowania.
Dostępny jest szereg prac zarobkowych – pomoc w karczmie czy w świątyni, gotowanie, a nawet występy na scenie kabaretu. Jednak część z nich wymaga od naszej protegowanej osiągnięcia odpowiedniego wieku. Drugim sposobem na spędzenie czasu jest nauka. Problemem polega na tym, że wynajęcia nauczyciela wymaga całkiem pokaźnego portfela. Tak więc te dwa sposoby na spędzanie czasu bezpośrednio się ze sobą łączą – pracujemy by opłacić naukę, dzięki której wykonamy pracę szybciej i zarobimy więcej. Nie możemy jednak przesadzić. Gdy za bardzo wymęczymy księżniczkę, ta staje się mniej efektywna w wykonywanych czynnościach, a w skrajnych wypadkach może ulec jakiejś chorobie lub zbuntować się. Tracąc posłuch ryzykujemy, że zamiast zająć się czymś produktywnym, zacznie spędzać czas na wagarach, a nawet zarabiać w mniej moralny sposób.
Mieczem i słowem
Równie ważne jak umiejętności pomagające w pracy i wykształcenie jest poznanie odpowiednich dworskich etykiet oraz zdobycie uznania u miejscowej ludności i możnych. Przykładowo przechadzając się po królewskim pałacu napotykamy na szereg postaci o różnym statusie, które pomogą nam rozwinąć nasze umiejętności oratorskie. Oczywiście nie możemy już na samym początku udać się przed oblicze samego króla. Najpierw trzeba pokonać drogę przez mniej ważnych pracowników, jak strażnicy, służki, błazny i królewskie przyboczne.
Kolejnym ważnym elementem jest sława wychowanki. Ją również można zdobyć na kilka sposobów. Pierwszym są wspomniane festiwale, na których odbywają się pojedynki. Jeśli za cel podstawimy sobie wyszkolenie generała lub wojowniczki, jest to dobry sposób na sprawdzenie swoich umiejętności i zdobycia rozgłosu. Drugą metodą są wyprawy po otaczających stolicę terenach – kto wie, czy pośród wrogich nam goblinów i innych istot nie znajdziemy potężnego artefaktu, który dostarczony odpowiednim osobom nie sprawi, że ci jeszcze długo będą rozprawiać o naszym czynie, zapewniając nam rozgłos i sławę.
Oba te elementy wymagają od nas umiejętności walki, a ta odbywa się w dobrze znanym fanom japońskich gier RPG trybie turowym. Z pośród opcji wybieramy czy chcemy zaatakować za pomocą tradycyjnej broni, przy użyciu magii albo użyć przedmiotu. Co ważne, duża część zakończeń nie wymaga od nas toczenia bojów, nie wykluczone więc, że w czasie rozgrywki w ogóle się z nią nie zetkniemy i będziemy mogli ten element całkowicie pominąć.
Od nas zależy, czy królestwo zyska nowego bohatera czy przestępcę
Samych zakończeń jest sporo, bowiem nasza podopieczna może skończyć na 1 z 74 sposobów, diametralnie się od siebie różniących. Metoda ich osiągnięcia jest ta sama i wymaga od nas spełnienia kilku warunków – odpowiedni poziom danych umiejętności, sławy i reputacji. W kilku przypadkach dodatkowo wymogiem może być przeprowadzenie rozmów z konkretnymi osobami i w konkretny sposób lub posiadanie odpowiedniego przedmiotu zdobytego w czasie wypraw, jednak tych jest zaledwie kilka.
Jak więc nasza wychowanka może skończyć? Wśród dobrych zakończeń znajdziemy oczywiście objęcie władzy nad królestwem, mariaż z kochającym szlachcicem, karierę naukową czy polityczną. Wśród tych złych – rozwódkę, prostytutkę, pracownika na pół etatu czy złodzieja. Są też opcje całkiem dobre dla naszej podopiecznej, ale niekoniecznie dla nas i samego królestwa – władczyni demonów zapewni sobie władzę, nieśmiertelność i potęgę, a przywódczyni przestępczego syndykatu bogactwo i szacunek budzony strachem.
Należy też wspomnieć o pewnej kontrowersji . Jedną z możliwości zakończenia gry jest poślubienie córki przez jej ojca. O ile faktycznie może wydawać się ona lekko nie na miejscu, to jednak była on integralną częścią oryginału z lat 90. Wygląda jednak na to, że gracze konsol Sony PlayStation zostaną jej pozbawieni – w trosce o moralność bowiem Japończycy zażądali jej usunięcia. Wersje na Steam i Nintendo Switch w dalszym ciągu będzie ją zawierać.
Gra, chociaż nieco ładniejsza, wiele się przez 30 lat nie zmieniła
Oprawa graficzna gry w zasadzie pozostała niezmieniona od czasu jej pierwszego wydania w latach 90.. Nie jest to specjalnie zaskakujące, biorąc pod uwagę, że w większości składa się ona ze statycznych obrazów, które już w czasie powstania były wykonane w przyjemnym dla oka, mangowym stylu. Doczekały się oczywiście podniesienia do wyższej rozdzielczości i lekkich zmian. Co innego gdy przyjrzymy się etapom, w których naszą bohaterka podróżuje po niezbadanych zakątkach w poszukiwaniu skarbów – przypominają one stareńkie RPG z Nintendo Entertainment System i prezentują się po prostu brzydko. Miłym dodatkiem są za to wspomniane przerywniki filmowe, których w podstawowej wersji brakowało.
Udźwiękowienie jest poprawne. Postacie mówią do nas w języku japońskim, a same nagrania są wyraźne i przyjemne dla ucha. Mam niestety pewien problem z muzyką. Po dłuższym czasie spędzonym w grze, melodyjki w formacie MIDI nie były nawet obojętne, a wyraźnie irytowały, co skończyło się ich wyciszeniem. Jest to chyba największy minus całej produkcji.
A co ze sterowaniem? Większość gry obsłużymy myszką, bez potrzeby sięgania po klawiaturę. Ale gry już wygodnie się rozsiądziemy na kanapie czy fotelu, a po jakimś czasie chcemy wyjść z gry to mimo wszystko będzie nam potrzebna – wyłączyć ją można tylko klawiszem na klawiaturze. I na tę chwilę nie ma możliwości zmiany tego w opcjach. Jest to tak naprawdę jedyny problem jaki tu napotkałem. Warto wspomnieć, że „Princess Maker 2 Regeneration” obsługuje też kontrolery – w moim przypadku użyłem tego z konsoli Microsoft Xbox 360 i posiada on dostęp do opcji wyłączenia za pomocą odpowiedniego przycisku.
Ceny gry jest niestety wysoka – aż 185 złotych
„Princess Maker 2 Regeneration” debiutowało na platformie Steam chwilę temu, bo 10 lipca 2024. Sugerowana cena to 184,99 złotych. Na konsoli Nintendo Switch gra pojawi się dzisiaj, 11 lipca, i co zaskakujące można ją nabyć taniej niż na PC. W sklepie Japończyków zapłacimy bowiem 39,99 dolarów (około 159 złotych). Jeśli chodzi o wersję przeznaczoną dla Sony PlayStation 4 i 5, ta pojawi się dopiero 8 sierpnia, a cena na razie pozostaje nieznana. My korzystaliśmy z wersji PC, a wszystkich fanów Steam zapewne ucieszy informacja o dodaniu do gry osiągnięć czy obsługi zapisów w chmurze.
Czy warto się „Princess Maker 2 Regeneration” zainteresować? Jeśli jesteś fanem gier, w których główny nacisk położono na opowiadanie historii i planowanie, a grafika jest sprawą drugorzędną – tak, chociaż mimo wszystko sugerowałbym zaczekanie na obniżkę ceny. Trzeba jednak zaznaczyć, że dla wielu osób produkcja może wydawać się archaiczna i po prostu odrzucać swoim wyglądem. Problemem może być również wysoki poziom trudności – zwłaszcza, gdy chcemy zdobyć wszystkie osiągnięcia. Dodatkowo zabrakło tutaj polskiej wersji językowej.
Minimalne wymagania sprzętowe są niskie, a gra jak na produkcję z lat 90. pracować będzie nawet na starszych komputerach i laptopach. Dokładne zalecenia prezentują się następująco:
- Procesor: Intel Core i5-12400T lub lepszy
- Karta graficzna: NVIDIA GeForce 7100 lub lepsza
- Pamięć RAM: 8 GB
- Miejsce na dysku: 3 GB
- System operacyjny : Windows 10 lub nowszy, 64-bitowy
"Princess Maker 2 Regeneration" to kolejna odsłona tytułu z lat 90.. Naszym celem jest wychowanie podopiecznej i tylko od podjętych decyzji będzie zależało czy skończy na tronie królestwa, czy w ulicznym gangu. Dziesiątki zakończeń, przyjemna - choć nieco trudna - rozgrywka oraz bogata historia to największe zalety tej produkcji. Minusami jest archaiczna grafika, irytująca muzyka oraz stanowczo zbyt wysoka cena premierowa wersji PC.
Najnowsze Komentarze