Podczas wczorajszego postępowania sądowego w USA nieumyślnie ujawniono kluczowe informacje dotyczące wieloletniej umowy dotyczącej wyszukiwarki Google.
Internetowy gigant z całych sił starał się trzymać trwający w Stanach Zjednoczonych proces antymonopolowy z dala od uwagi mediów. Niestety wczoraj ujawniono informacje, które dosyć mocno odbiły się na świecie. Według Kevina Murphy’ego, profesora z Uniwersytetu w Chicago, firma płaci Apple 36% wszystkich przychodów z reklam w wyszukiwarce, które pochodzą z przeglądarki Safari.
Ujawnienie informacji jest wyraźnie nie na rękę Google
Postępowanie sądowe w tej sprawie zostało pierwotnie wszczęte w 2020 roku przez departament sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych w związku z praktykami monopolistycznymi. Sama skarga bezpośrednio wspomina o tym, jak Google „zawiera długoterminowe umowy z Apple, które wymagają, aby Google był domyślną (i wyłączną) wyszukiwarką w popularnej przeglądarce Safari i innych narzędziach Apple”.
Według Bloomberga prawnik Google, John Schmidtlein, „wyraźnie skrzywił się, gdy Murphy wypowiedział tę liczbę”, pokazując dokładnie, jak daleko firma posunęła się, aby utrzymać ją w tajemnicy. Wiadomo, że chciano nawet usunąć publiczność i reporterów z sali sądowej podczas sesji. Departament sprawiedliwości wykorzystuje tę umowę jako główny argument przeciwko firmie w trwającym procesie. Urząd twierdzi, że jest to dowód na to, iż „Google nielegalnie utrzymuje swoją dominację na rynku wyszukiwarek i reklam”.
Apple nie skomentowało jeszcze tej wiadomości, zaś Google odmówiło komentarza.
Najnowsze Komentarze