Ostatnia decyzja chińskiego ministerstwa gospodarki wstrząsnęła całą branżą nowych technologii. Okazuje się jednak, że może nie być ona aż tak dotkliwa jak się wydawało.
Już 8 listopada 2025 roku wejdą w życie chińskie obostrzenia, według których firmy zobowiązane zostaną do uzyskania rządowych licencji na eksport układów wykonanych z metali ziem rzadkich, jeśli zostały one sprowadzone z Państwa Środka. Oznacza to spore problemy nie tylko dla producentów półprzewodników, ale i wszelkich innych podmiotów zajmujących się elektroniką. Jednak minister gospodarki Tajwanu, Kung Ming-hsin, uspokaja – skutki będą znacznie mniej odczuwalne niż można by sądzić.
TSMC wydaje się odporne na chińskie regulacje

Oczywiście Kung nie ma tu na myśli całej branży, ale w swojej wypowiedzi skoncentrował się na najważniejszym dla Formozy podmiocie – TSMC. Jak się okazuje, firma nie wykorzystuje większości minerałów, które mają zostać objęte regulacjami w produkcji krzemowych wafli. Te, które jednak znalazły się na liście, dostępne są natomiast w sensownych ilościach i od dawna kupowane od znacznie bardziej sprzyjających wyspie krajów, jak Japonia czy Stany Zjednoczone. Ale nie wszyscy są w tak dobrej sytuacji.
Regulacje będą sporym problemem dla firm zajmujących się produkcją dysków twardych czy branży motoryzacyjnej. Tacy giganci jak Western Digital, Seagate, Toshiba i Toyota z pewnością odczują je na własnej skórze. Również kluczowe dla Stanów Zjednoczonych podmioty jak Intel, AMD oraz NVIDIA mogą zmagać się z problemami, jako że dostępnych na rynku minerałów z poza Chin może zwyczajnie nie starczyć dla każdego – Państwo Środka odpowiada bowiem za niemal 90% światowej produkcji.
To zła wiadomość nie tylko dla samej branży technologicznej, ale również konsumentów. Ograniczenia w eksporcie i niedobory będą wiązać się z niższą produkcją i podażą, a to z pewnością spowoduje skok cen. Niestety, jak to zwykle bywa, starcia na najwyższych szczeblach najmocniej odczują osoby znajdujące się na samym dole drabiny.

Najnowsze Komentarze