Prezydent Stanów Zjednoczonych kontynuuje swoją ryzykowna grę. Jego najnowsza decyzja albo pobudzi amerykańską produkcję, albo kompletnie dobije tamtejsze firmy.
Chociaż najgorętszym tematem związanym z Donaldem Trumpem w ostatnich dniach było jego spotkanie na Alasce z Władimirem Putinem, to miał on również chwilę by odpowiedzieć na inne pytania dziennikarzy. Mowa oczywiście o szykowanych podwyżkach ceł na chipy i półprzewodniki sprowadzane z innych krajów, zwłaszcza z Azji. Podczas lotu powrotnego do Waszyngtonu, prezydent USA powiedział, że nowe stawki zostaną ustalone w ciągu tygodnia, ewentualnie dwóch i mają one oscylować w okolicach 200-300%.
Jest szansa, że największe firmy dostaną taryfę ulgową

Niemal żadna firma nie będzie w stanie poradzić sobie z tak gigantycznym obciążeniem podatkowym. Dla mniejszych podmiotów oznacza to niemal pewny upadek, zaś w przypadku największych jak NVIDIA czy AMD wyższy koszt zostanie przeniesiony na klientów. Rozwiązaniem sytuacji byłoby korzystanie z produkcji w USA, ale zakłady TSMC dopiero powstają, a fabryki Intela to starsza litografia i mniejsze moce przerobowe.
Cała nadzieja w tym, że zmiany proponowane przez administrację Donalda Trumpa będą przemyślane. Mowa głównie o zawarciu informacji o podmiotach o specjalnym znaczeniu dla USA. Innymi słowy część firm może zostać zwolniona z ceł. Miało to już miejsce w przypadku firm jak SK hynix, Samsung, Apple czy TSMC, których ostatnie stawki nie obowiązują. W takim przypadku jednak należy się zastanowić, jaki sens ma wprowadzanie nowych ceł, kiedy tracą na tym konsumenci i małe firmy, a zyskują dotychczasowi giganci technologiczni.

Najnowsze Komentarze