Gigant z Redmond jest coraz bliżej przekroczenia granicy wartości 4 bilionów dolarów – najwyższej w historii firmy. Niestety, nie jest to dobra wiadomość dla jego pracowników.
Powiedzenie, że apetyt rośnie w miarę jedzenie zdaje się być wyjątkowo trafne jeśli chodzi o Microsoft. Wartość firmy ciągle rośnie, a zyski są wyższe niż kiedykolwiek, ale nie przeszkadza to zarządowi by zwalniać tysiące pracowników i zamykać kolejne należące do nich studia deweloperskie. Do sprawy postanowił odnieść się sam prezes amerykańskiego giganta, Satya Nadella, i trzeba przyznać, iż jego słowa nie nastrajają zbyt optymistycznie. Poważne obawy mają zwłaszcza ci, którzy wiązali z firmą swoją przyszłość.
Microsoft chce zmienić sposób w jaki zatrudnia pracowników

W opublikowanym oświadczeniu możemy przeczytać m.in., że dzięki postawieniu na sztuczną inteligencję, Microsoft może zrezygnować z dużej części specjalistów – od pracowników biurowych, przez programistów, aż po kadrę zarządzającą. Ma być to skok na miarę silnika parowego, pozwalający na przejście od fabryki oprogramowania do „silnika inteligencji”. Co to oznacza? Trudno powiedzieć. Ale osoby pracujące w Microsofcie nie są tym zachwycone.
W dalszej części Satya Nadella rozprawia się o trzech kluczowych aspektach, które pomogą w realizacji tego ambitnego planu. Mowa o postawieniu na jakość, bezpieczeństwo oraz AI. Wszystkie obowiązujące w firmie zasady mają zostać zaostrzone, a produkty ulepszone. Czuwać nad tym będzie sztuczna inteligencja, która przyjmie rolę nadzorcy.
Jakby to brzmiało zbyt mało dystopijnie, to prezes Microsoftu chce, aby pracownicy byli nie tylko wierni firmie, ale również dostosowywali swoją życiową filozofię do jej etosu. Cóż, wygląda na to, że czekają nas „ciekawe” czasy. Oczywiście zakładając, że nie zobaczymy powtórki z rozrywki i krachu podobnego do pęknięcia bańki dot-comów na przełomie wieków, tylko tym razem z AI na czele.

Najnowsze Komentarze