Podczas gdy nakładane przez rząd Donalda Trumpa cła budzą niepokój w coraz większej liczbie podmiotów, tajwański gigant wydaje się nimi zupełnie nie przejmować.
Amerykańska sekcja 232 ustawy o rozwoju handlu z 1962 roku miała być kijem, który razem z marchewką w postaci programu CHIPS zachęci producentów półprzewodników do otworzenia fabryk na terenie USA. I trzeba przyznać, że oba te mechanizmy zadziałały nieźle, gdyż Samsung i TSMC faktycznie rozpoczęli tam produkcję krzemowych wafli. Tajwańczycy jednak zastrzegają, że jest to zasługa ich strategii rozwoju, a nie działań Amerykanów.
Trzeba pamiętać, że starania te rozpoczęto jeszcze za Bidena

Szef Tajwańskiej Rady Rozwoju Narodowego stwierdził, że pochodzące z wyspy półprzewodniki które trafiają bezpośrednio do Stanów Zjednoczonych stanowią ledwie 1% całkowitej produkcji, a więc objęcie ich cłami byłoby niezauważalne. Co więcej, około 75% tajwańskich towarów eksportowych ma zostać zwolnione z opłat, a wśród nich znajdują się zaawansowane technologie. Ceł na aluminium czy stal Formoza raczej nie odczuje, gdyż można je eksportować niemal wszędzie.
Oczywiście tak wyluzowane podejście jest możliwe wyłącznie dzięki przeniesieniu produkcji – cokolwiek by tajwański rząd czy samo TSMC nie mówiły. Największymi klientami wyspiarzy nadal są bowiem amerykańscy giganci jak Apple, NVIDIA czy AMD, z tym że teraz mogą kupować półprzewodniki z lokalnego rynku. Co więcej, przykład Tajwańczyków zachęcił innych producentów, a już wkrótce swoją produkcję w USA mogą rozpocząć również Foxconn, Quanta, Wistron czy UMC.

Najnowsze Komentarze