Formoza rozważa wprowadzenie ograniczeń eksportowych wobec producentów zajmujących się najnowocześniejszymi procesami produkcyjnymi, przede wszystkim TSMC.
Władze Tajwanu analizują wprowadzenie nowych przepisów, zgodnie z którymi TSMC mogłoby wysyłać za granicę jedynie chipy o dwie generacje technologiczne starsze od najbardziej zaawansowanych rozwiązań produkowanych w krajowych fabrykach. Zasada, określana jako „N-2”, może znacząco spowolnić nie tylko ekspansję półprzewodnikowego giganta poza Formozą, ale również postępy USA na drodze do technologicznej samowystarczalności.
Na tajwańskich ograniczeniach najbardziej może skorzystać Intel

Lin Fa-cheng, wiceminister Narodowej Rady Nauki i Technologii Tajwanu, przedstawił tę koncepcję w dość obrazowy sposób. Zgodnie z proponowanymi regulacjami, gdyby TSMC opracowało na Tajwanie proces produkcyjny klasy 1,2 nm, to do wykorzystania za granicą kwalifikowałyby się wyłącznie układy wykonane w litografii 1,6 nm, a nie 1,4 nm.
Sprawa jest o tyle interesująca, że zaledwie w styczniu 2025 roku tajwański minister gospodarki, J.W. Kuo, zniósł niemal identyczną zasadę, czyli tzw. „Silicon Shield”. Rząd Tajwanu argumentował to faktem, że umożliwi to firmom – będącym motorem napędowym gospodarki – podejmowanie decyzji opartych na postępie technologicznym i możliwościach rynkowych.
Ale to nie koniec, wszystkie przyszłe inwestycje TSMC w Stanach Zjednoczonych mają odtąd podlegać kontroli tajwańskich władz. Nawet projekty subsydiowane przez Waszyngton będą musiały zostać zatwierdzone przez Komisję Inwestycyjną Ministerstwa Gospodarki Tajwanu. Oznacza to, że największą szansą dla Zachodu ponownie staje się Intel i litografia Intel 14A. Jeśli azjatyccy decydenci pozostaną konsekwentni w swoich działaniach, zespół kierowany przez Lip-Bu Tana może liczyć na strumień rządowych dotacji oraz preferencyjne warunki inwestycyjne, które w obecnej sytuacji mogą okazać się kluczowe.

Najnowsze Komentarze