Biorąc pod uwagę napięte w ostatnim czasie stosunki między USA, a Chinami to może wręcz dziwić, że rząd Donalda Trumpa bierze się za nieuczciwe praktyki tej firmy dopiero teraz.
Firma TP-Link jest znana sporemu gronu użytkowników, także w Polsce. Wszystko dzięki szeregu urządzeń takich jak routery, switche oraz elementy smart home, które oferują nie tylko dobrą funkcjonalność, ale i niezwykle przystępne ceny. Okazuje się, że na terenie Stanów Zjednoczonych były one nawet zbyt atrakcyjne, co doprowadziło do rozpoczęcia dochodzenia w sprawie domniemanych praktyk dumpingowych. A nie jest to jedyny problem.
TP-Link musi liczyć się z karą sięgającą 100 milionów dolarów

Warto tutaj zaznaczyć, że za urządzenia sprzedawane w USA odpowiada TP-Link System, firma która oddzieliła się od chińskiego TP-Link Technologies w październiku 2024 roku. Departament sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych ma jednak obawy, że więzi między firmami nadal są zbyt mocne i mogą zagrażać bezpieczeństwu. Dowodem ma być powiązanie z cyberatakami Salt Typhoon z zeszłego roku. Nie dość, że miały być one możliwe przez lukę bezpieczeństwa w urządzeniach, to jeszcze wspierane przez Pekin.
Oczywiście TP-Link System zaprzecza powiązaniom z chińskim rządem i podkreśla, że żaden z ich produktów nie pochodzi z Państwa Środka. I jest to prawda, gdyż produkcja od 2018 roku odbywa się w Wietnamie. Nasuwa się jednak pytanie, czy macki azjatyckiego hegemona naprawdę są aż tak krótkie, by nie sięgnąć tego kraju? Odpowiedź na to pytanie, oraz to, czy firma chciała pozbyć się konkurencji poprzez cenowy dumping poznamy zapewne w trakcie rozpoczętego dochodzenia sądowego.
Jeśli administracja Donalda Trumpa dowiedzie swego, to TP-Link czekają poważne konsekwencje. Sama firma może zostać ukarana grzywną wynoszącą nawet 100 milionów dolarów, natomiast jej zarząd musi się liczyć z karami rzędu miliona na głowę oraz do 10 lat pozbawienia wolności. Na tę chwilę brak informacji na temat tego, czy jakikolwiek inny kraj ma do firmy podobne zastrzeżenia.
Najnowsze Komentarze