Strzelanka „Borderlands 4” powraca na platformę Valve po tym, jak jej trzecia część była tytułem ekskluzywnym dla EPIC Games Store. Nie obyło się bez złośliwych komentarzy.
Po ogłoszeniu na targach Gamescom 2024 faktu, że najnowsza odsłona „Borderlands” ponownie pojawi się na Steamie, Randy Pitchford, szef Gearbox Software, stał się obiektem kąśliwych uwag. Nie jest to zbyt zadziwiające, biorąc pod uwagę jego wcześniejsze wypowiedzi. Podczas premiery „Borderlands 3” w 2019 roku wygłaszał on tak śmiałe tezy jak „za 5 lat Steam będzie przypominał umierającą pustynię” oraz „EPIC nieuchronnie prześcignie Valve pod względem funkcji i jakości usług”. Tak się oczywiście nie stało.
Na tę chwilę nikt nie jest w stanie zagrozić pozycji Steama

Po zapowiedzi „Borderlands 4”, social media Pitchforda zalała fala komentarzy odnoszących się do jego przewidywań. Gracze i dziennikarze pytali m.in., czemu studio wypuszcza swój najnowszy tytuł na umierającą platformę. Trzeba jednak przyznać szefowi Gearboxu, że nie schował głowy w piasek, a przyznał się do błędu i pokornie odpowiadał na kąśliwe uwagi.
Tak, Steam jest wiodącym sklepem z grami na PC, a EPIC nie wykorzystał swojej przewagi (a szkoda). Jestem klientem Steam, ale z pewnością chciałbym, aby mieli większą i lepszą konkurencję, która byłaby korzystniejsza dla artystów, projektantów i twórców niż dla sprzedawcy. Będę nadal wspierał zarówno konkurentów Valve, jak i samego Steama.
Randy Pitchford
Ostatnie zdanie sugeruje, że Gearbox Software nie będzie się już ograniczać tylko do jednej platformy dystrybucyjnej, a „Borderlands 4” zapewne zagości również w innych miejscach. Jest to rozsądne podejście, na którym firma może tylko zyskać. Zwłaszcza w czasach, gdy tytuły ekskluzywne powoli zanikają. Nawet Sony wypuszcza swoje gry na PC, Microsoft na PlayStation, a ostatnim bastionem tego modelu biznesowego wydaje się Nintendo.
Najnowsze Komentarze