Chociaż pomysł Tajwańczyków pozornie wydaje się dość absurdalny, to może okazać się potencjalnym hitem, który zagospodaruje dla siebie pewną niszę.
Mieliśmy już do czynienia z tak absurdalnie brzmiącymi tworami jak pachnąca pasta termoprzewodząca. Trzeba jednak przyznać, że przy pomyśle Japończyków z Clock Work Tea Party wynalazek ASUSa wydaje się brzmieć dużo lepiej, przynajmniej na papierze. Tajwańczycy obiecują bowiem nie tylko pełną dowolność w wyborze wydzielanego zapachu, ale również z racji na umiejscowienie myszki aromat może być dużo bardziej wyczuwalny.
Na tę chwilę producent nie zdradził ceny ani daty debiutu myszki

ASUS Fragrance Mouse to urządzenie zaprojektowane z myślą o pracy i przeglądaniu internetu. Myszka oferuje trzy poziomy czułości – 1200, 1600 i 2400 dpi oraz jedynie trzy przyciski o żywotności 10 milionów kliknięć. Ślizgacze wykonano z PTFE, skorupa została wyprofilowana pod osoby praworęczne, a za zasilanie odpowiada pojedyncza bateria AA która ma wystarczać nawet na rok. Do wyboru jest łączność Bluetooth i dedykowany odbiornik 2,4 GHz oraz dwie wersje kolorystyczne – Iridescent White i Rose Clay.

Wróćmy jednak do głównego punktu sprzedażowego ASUS Fragrance Mouse, czyli zapachu. Za jego wydzielanie odpowiada umieszczony za baterią zbiorniczek, który możemy wypełnić dowolnym olejkiem eterycznym. Co ważne, można go wyciągnąć i umyć, a więc nie jesteśmy zmuszeni do korzystania z wyłącznie jednego zapachu, ani używać tych oferowanych przez ASUSa. Jest to niewątpliwy plus.
Jeśli chodzi o sugerowane ceny i datę premiery, to niestety na tę chwilę producent nie zdradził żadnych szczegółów na ten temat. Nie jest też jasne, czy na początek dostaniemy w zestawie jakikolwiek aromat, czy po zakupie będziemy się musieli w niego zaopatrzyć oddzielnie.

Najnowsze Komentarze